poniedziałek, 22 listopada 2010

Pub "Aga"

Strona WWW: www.żal.pl

@OwCy:
Po wspomnianej już wcześniej wizycie w "Lotosie" wybraliśmy się na kolejkę do nowo otwartego pubu "Aga",który mieści się przy ulicy Grunwaldzkiej,w miejscu gdzie wcześniej znajdował się pub "Tess".
Powiem Wam,ze zapewne odwiedzałbym to miejsce częściej,gdyby nie fakt,że nie mam na karku 80-siątki i nie bawi mnie impreza w klubie emeryta.
Za barem,oprócz barmana w stylowym swetrze od Kononowicza,znajdowały się wafelki i czekoladki,a chyba widziałem nawet landrynki.Na ścianach części siedzącej zamocowano baloniki i podwieszane zielone pnącza.Parkiet powyginany tak,że na pewno niejedna,poruszająca się przy pomocy balkonika bywalczyni,złamała już na nim biodro.W tle delikatnie brzmiała włoska muzyka z lat 80' i 90',a na grubszą imprezę czekał przygotowany już dancingowy zestaw klawiszowy z mikrofonem.Myślę,że nawet mógłbym się tam dobrze bawić,ale obawiam się,że moja wątroba nie wytrzymałaby ilości alkoholu jaką musialbym spożyć,żeby dać się tam zaciągnąć po raz kolejny.

@Teijka:
Sama nazwa była już lekko zniechęcająca… ale weszliśmy. Naszym oczom ukazał się widok nędzy i rozpaczy. Lokal powinnien się nazywać "Klubem emeryta i rencisty". W środku pustki.Chłopacy zmusili mnie do zostania,ponieważ chciałam od razu się stamtąd ewakuować. Nie mogę nic dobrego o tym lokalu napisać. Zero wystroju, badziewne balony na ścianach jakby przed chwilą skończyło się tam wesele.Muzyka,chyba jakaś leciała,ale nie wiem, bo chciałam tylko szybko wypić soczek i opuścić ten smętny lokal. Nigdy tam nie idźcie, nawet jak wszystkie inne puby w mieście będą zamknięte.

Restauracja orientalna "Lotos"

Strona WWW: http://www.lotos-koszalin.pl/

@OwCy:
Ostatni weekend upłynął pod znakiem "coś bym zjadł,ale nie wiem co" i po wielu debatach postanowiliśmy w końcu wybrać się do restauracji "Lotos".
Osobiście uważam,że dużo lepiej brzmiałoby "Czarny Lotos" z racji na to,że wszystkie znane nam tłumaczenia azjatyckie mają nazwy co najmniej dwuczłonowe: "Przyczajony Tygrys","Ukryty Smok",czy "Kurczak Wu-Tang Pięć Smaków"...ale to tylko moje zdanie.
Chciałem zauważyć,że nasz blog jest najprawdopodobniej jedynym miejscem gdzie znajdziecie bezpośredni link do oficjalnej strony lokalu,ponieważ jeżeli chcielibyście wyszukać ją z pomocą wujka Google,to znajdziecie wszelkie możliwe wizytówki wraz z mapkami lokalizacyjnymi zaczynając od zumi.pl,aż po "yellow pages",ale nigdzie nie będzie oficjalnej strony,która może i nie jest za specjalna,ale posiada trzy najważniejsze rzeczy: menu,nr telefonu i informacje,że "sprzedaż na wynos z dowozem do klienta już od 3 zł,a przy zamówieniu powyżej 50,- GRATIS".
Restauracja znajduję się na rogu ulic Jana z Kolna i Spółdzielczej.Na przyciemnionych szybach posiada charakterystyczne orientalne motywy.Z zewnątrz wydaje się być dużo większa,ale pomimo dość małej powierzchni jest bardzo klimatycznie i wyjątkowo przyjemnie się tam przesiaduje.
W centrum lokalu znajduje się bardzo duże,choć wyjątkowo zaniedbane akwarium - pomysł absolutnie genialny,szkoda tylko,że w środku pływa jedynie glonojad,ślimak i jakaś mała samotna rybka niewiadomego pochodzenia.
Menu jest dość obszerne,czytelne i zawiera ogromną ilość drastycznych błędów ortograficznych i stylistycznych zarówno w polskim, jak i w angielskim języku.
Jestem przekonany,że każdy znajdzie w nim coś dla siebie zaczynając od dań "bez mięsnych",poprzez wieprzowinę,wołowinę,nawet kaczkę i frutti di mare,aż po lody (z ang. "ice creem").
Jako aperitif polecam trunek o nazwie Nuwang - jest to wino śliwkowe,które w lokalu kosztuje 24,- za 0,5l butelkę.Już po pierwszym kieliszku załącza się "pac man",co najprawdopodobniej jest jedynym ratunkiem przed porcjami,które są wyjątkowo słusznych rozmiarów.Jedzenie jest pyszne,wydaje mi się jednak,że byłoby nieco lepiej gdyby było go troszkę mniej i było podane w nieco bardziej wyszukany orientalny sposób.
Jeżeli będziecie mieli siłę na deser to w "Dodatkach" znajdziecie banany lub ananasy smażone w cieście i podawane na ciepło z dużą ilością bitej śmietany - najlepiej smakują z lodami,ale trzeba zamawiać je osobno.
Ogólnie lokal ma kilka niedociągnięć:
  • wspomniane już akwarium - skoro już jest,to niech jakoś wygląda;
  • jeżeli ktoś polewa mi gorące smażone banany bitą śmietaną,to jak się zapewne domyślacie z tej bitej śmietany po minucie niewiele zostaje,a banany nie nadają się jeszcze do konsumpcji,bo nadal są gorące...wystarczyłoby tylko podać jedno z drugim osobno...albo może bitą śmietanę zastąpić sosem czekoladowym albo małą miseczkę do maczania w syropie klonowym?
  • makarony z reguły zawierają bardzo dużo sosu sojowego,wiec czasami warto podawać je w miseczkach z surówką na osobnym mniejszym talerzyku;
  • jak to możliwe,ze w chińskiej restauracji nie ma pałeczek!?
Większość z Was powie pewnie,że czepiam się szczegółów,ale to właśnie te małe szczególiki sprawiają najwięcej przyjemności - decydują o klimacie i oryginalności lokalu :)
Bardzo fajnym pomysłem są zestawy wieloosobowe,w menu znajdują się pod numerkami 201 - 205,o ile dobrze zrozumiałem to uprzejma Pani kelnerka przynosi nam mini bufet złożony z wybranych przez nas dań - genialny pomysł na wypad ze znajomymi lub na wieczór we dwoje.
Reasumując wszystkie te drobne niedoróbki jestem głęboko przekonany,że ze względu na pyszne jedzenie,panującą tam atmosferę i wino Nuwang będę coraz częstszym gościem tego lokalu,mając nadzieje,że z każdą kolejną wizytą zmiany będą już tylko na lepsze! :)

@Teijka:
Ostatniej soboty znów zrobiliśmy sobie wypad na miasto. Plan był taki - najpierw coś zjeść , potem jakieś piwko. Na jedzenie trafiliśmy do reustaracji "Lotos", restauracja z potrawami wietnamski i chińskimi. Lokal miły i sympatyczny. Powierzchnia dość mała,stoliki głównie 4-osobowe. Co do wystroju można by się przyczepić,ale to wszystko rekompensuje bardzo dobre jedzenie. Menu bogate i różnorodne, każdy znajdzie coś dla siebie - z mięskiem, bez mięska, z ryżem,z makaronem. Porcje bardzo słusznych rozmiarów, ja swojej nie mogłam zjeść.Smak potraw super, odpowiednio przyprawione, rewelacyjna surówka. Całości kolacji dopełniało pyszne wino śliwkowe. Kto lubi słodkie,białe wina to polecam.

środa, 10 listopada 2010

"Vege Bar"

Strona WWW: http://www.vegebar.com/

@OwCy:
Jestem wegetarianinem i oto doczekałem się dnia kiedy to w końcu mam przyjemność zrecenzować wizytę w mojej ulubionej,ze względów sentymentalnych,jadłodajni.
Bar wegetariański znajduje się w pasażu handlowym przy ulicy Młyńskiej 59,ciężko go nie zauważyć,w oknie znajdują się charakterystyczne zielone lampki i migający "kogut",a wygląda to trochę jak przerost formy na treścią.
Strona internetowa nie jest zbyt specjalna,raczej dość chaotyczna i ewidentnie wymaga interwencji administratora,ale przynajmniej można znaleźć na niej wszystko co niezbędne,żeby wstępnie zapoznać się z lokalem.
Wewnątrz panuje ciepły klimat typowej stołówki,z wyjątkiem tego,ze obsługa jest młoda,miła i nie drze mordy "Stenia! Zrazy dwa razy!" przez pół lokalu.
Zawsze można skorzystać z pomocy przesympatycznego szefa kuchni,w końcu nie każdy klient jest wegetarianinem i nie każdy będzie wiedział co jest co - tak jak mnie nie interesuje czym jest rostbef,tak mięsożercę mało będzie interesowało czym jest tofu.
Pozytywnie zaskakuje mnie menu w tym lokalu - jest ono naprawdę rozbudowane,dzięki czemu każdy znajdzie coś dla siebie: od "Ryby To-Fu z frytkami" (pomimo,że nazwa ta jest typowym przykładem antyreklamy: "-Mamo,czy to dobre? -To!? Fu!"),poprzez genialne makarony i pyszne pierogi,aż po naleśniki z serem lub kuskusem. Do wyboru mamy całą gamę surówek,koktajli,soków,napoi i UWAGA! "bezalkoholowego wina poprawiającego trawienie"! Ceny są naprawdę przystępne,kuchnia bardzo dobra,pomimo,że niektóre dania zbyt obficie przyprawione czosnkiem.
Jeżeli ktoś zdecyduje się na wizytę w tym lokalu,to osobiście polecam pierogi z kapustą i grzybami podane z sosem czosnkowym - po prostu pyszności!
Nie jest to elegancki lokal na randkę,ewentualnie na szybki posiłek we dwoje,ale polecam ten lokal każdemu,nie tylko "trawożercom ;)",jako,że warto raz na jakiś czas wyjrzeć spoza schabowego i spróbować czegoś nowego.

EDIT z dnia 21.01.2011 :
20.01.2011 odbyły się trzecie już warsztaty kuchni wegetariańskiej,w których miałem okazję brać udział.
Pomimo tego,że jedzenie w "wegetariańskiej" jest naprawdę pyszne,to początkowo byłem dość sceptyczny - nie spodziewałem się ani tego,że słuchaczy będzie tak wielu,i to w różnym wieku,ani tego,że jedzonko przygotowane tam będzie tak dobre! :)
Jedynym dylematem jest to,że aby zabrać się na poważnie za gotowanie należy sie zaopatrzyć się w produkty,które nie należą do najtańszych,a o których szary człowiek nigdy nawet nie słyszał (wędzone tofu,humus,czy ghee)...ale tu musimy być uczciwi,że nie dotyczy to tylko i wyłącznie kuchni wegetariańskiej.
Harmonogram warsztatów jest łopatologicznie prosty:
1.Przygotowanie potraw wraz z instrukcją.
2.Degustacja powyższych.
Całość trwała jakieś 2,5h,a atmosfera była przesympatyczna.
Jedyny koszt to symboliczne "co łaska",czyli "dyszka" od głowy ;) ,którą to kwotę dziewczyny przeznaczają na zakup produktów.Osobiście uważam cenę tę za odpowiednią,natomiast decyzja należy do Was.

Udział w warsztatach polecam każdemu,a informację o nich będę zamieszczał na facebook`owym profilu pubinku.


@Misiek:
W dzisiejszym wydaniu "testowania pubów" znaleźliśmy się w VEGE BARZE.
Ja,jako osoba nie będąca weganinem,mogę śmiało powiedzieć,że jedzenie jest nawet dobre jak na takie,w którym nie ma ani odrobiny mięsa.Porcje są standardowej wielkości,a smak znacznie przewyższa inne podobne lokale.Napewno godną polecenia rzeczą jest koktajl mango lassi - najkrócej mówiąc: pyszny i zdrowy! Wystrój hmmm...dość fajny,aczkolwiek ja bym tam dodał więcej elementów związanych z warzywami i owocami.Muzyka jak najbardziej odpowiednia do klimatu,zresztą nie za wiele osób zwraca na nią uwagę delektując się posiłkiem.

Reasumując:
Plusy to: Zdrowe i smaczne jedzenie i fajne pomysły na potrawy.
Minusy: Pośrednio wystrój...

poniedziałek, 1 listopada 2010

"Sphinx"

Strona WWW: http://www.sphinx.pl/

@OwCy:
Koszaliński "Sphinx" mieści się w centrum handlowym "Forum".
Lokal półotwarty umieszczony w gastronomicznej części centrum handlowego.
Bardzo ładny,choć przy większym obłożeniu robi się ciasny. Wszystko utrzymane w klimatach dalekiego wschodu.Menu można znaleźć na ich stronie internetowej,ceny są dość przystępne jak na lokal tego typu,czas oczekiwania możliwy do przetrawienia,czego nie można powiedzieć o ich rybie,ale o tym za chwilkę.Co mi sie bardzo spodobało w menu to symbole przy poszczególnych potrawach: sałata - wegetariańskie,papryczka - pikantne itp. itd. ...niestety wciąż dość mało popularne,a bardzo przydatne. Polecam potrawy z symbolem bułeczki - dodają do nich pyszną bułeczkę pita. :)
Razem z Teijką znaleźliśmy się tam dość spontanicznie,jako,ze zgłodnieliśmy akurat podczas zakupów,i jak do tej pory byliśmy tam dwa razy.
Za pierwszym razem byłem zachwycony.Zamówiłem dorsza smażonego w płatkach migdałowych,a sprawnie działający kelnerzy dość szybko podsunęli mi kolorowy, ładnie przystrojony talerz,a na nim dwa wielkie kawałki ryby w chrupiącej migdałowej panierce,do tego frytki i zestaw surówek...do dzisiaj nie wiem jak to wszystko w siebie zmieściłem...i w sumie gdybym zamieścił recenzje wtedy byłaby ona tylko i wyłącznie pozytywna.
Wczoraj ponownie przywiodło mnie tam za nos wspomnienie pysznej smażonej rybki i do dzisiaj jestem przekonany,że kelnerowi śmigającemu po naszej części sali cały czas w głowie wybrzmiewała piosenka "Co ja tutaj robię?!" - zamówienia pomylone,talerze podawane przez środek stołu pomimo tego,ze wystarczyło zrobić mały kroczek w prawo,zeby nie kłaść się na mnie podczas podawania posiłku mojej partnerce.Mam tylko nadzieję,że kolega był nowy,bo tylko to go tłumaczy.
Wszystko podane równie kolorowo jak poprzednio,tylko,ze tym razem ryba bez smaku o konsystencji gumy do życia,a kiedy poprosiłem o "maggi" spojrzano się na mnie jak na dziwoląga i poinformowano,że takich przypraw się w tej restauracji nie mają.

"Drodzy kelnerzy!
Zdaję sobie sprawę,ze kelner to nie jest praca snów i marzeń...ale choć ociupinka profesjonalizmu nie zaszkodzi,w końcu walczycie o napiwki.Wiem,że w dobie płacenia drogą elektroniczną najczęściej o napiwku możecie pomarzyć,bo nikt wtedy o tym nie myśli,a wystarczyłaby tylko mała modyfikacja w programie kasowym i pytanie: "Czy życzą Państwo sobie,żebym doliczył 10% napiwku do rachunku?",żeby życie stało się prostsze.Wiem też,że wypłata zawsze mogłaby być trochę wyższa,ale proszę Was z tego miejsca,żebyście zrobili wszystko,żeby jednak uprzyjemnić nam pobyt w Waszym lokalu,a wtedy na pewno nieraz tam wrócimy."
Pozdrawiam
OwCy

Wniosek końcowy:
Ogólnie lokal jest godny polecenia,jako,że każdy znajdzie tam coś dla siebie,może nie jest to idealne miejsce na randkę,ale wystarczająco dobre,żeby wyskoczyć na obiad przed/po/w trakcie zakupów,ponieważ zależy tylko na którą zmianę trafimy.
...tylko jak trafić na tę lepszą...?;)

piątek, 15 października 2010

Restauracja "La Vita"

Strona WWW: http://www.lavita.cba.pl

@OwCy:
Z okazji urodzin Miśka mieliśmy okazje zawitać do małej włoskiej knajpki "La Vita" - mieści się ona niedaleko koszalińskiego basenu,dokładnie naprzeciwko L.O. przy ulicy Jedności.
Strona internetowa wymaga natychmiastowej interwencji profesjonalnego administratora,ale warto odwiedzić na niej kartę dań, która wygląda identycznie jak menu w restauracji.Należy wspomnieć o czymś czego zabrakło w internetowej karcie dań,mianowicie o napojach alkoholowych i nie tylko:
do wyboru mamy soki i napoje gazowane,wino (4,- kosztuje kieliszek Kadarki),piwo i ....no właśnie,to koniec.Brakuje mi tam alkoholi wysokoprocentowych jak choćby polska wódka,włoskie Galliano,czy greckie Ouzo.Jednak jestem przekonany,że z czasem będzie można delektować się drinkami,których głównymi składnikami będą powyższe alkohole.
Pierwsze wrażenie samego lokalu jest wyjątkowo pozytywne - wszędzie czyściutko,a melodyjne włoskie piosenki w tle i cała masa dodatków tworzą bardzo przyjemny klimat.
Musze przyznać,że o wiele przyjemniej byłoby oglądać ten lokal zapełniony klientami,ale byliśmy tam we wtorek wieczorem,więc nie oczekiwaliśmy tłumów.
Za barem wita nas młoda i sympatyczna obsługa,pomaga w znalezieniu miejsc,rozdaje menu,za jakiś czas podchodzi,żeby przyjąć zamówienie...żadnej natarczywości,może troszkę zbyt cicho i nieśmiało,ale to jest do wyuczenia. ;)
Dania podawane są zawsze z prawej strony,co dodatkowo świadczy o profesjonalizmie.Oczekiwanie na jedzenie nie jest zbyt długie,a porcje satysfakcjonujące zarówno żołądek jak i podniebienie.
Ze swojej strony mogę polecić "Spaghetti Al Broccoli",trzeba przyznać,ze na talerzu wygląda dość chaotycznie - jak kupka czegoś białego pomieszanego z zielonym i przykryta serem,ale w smaku komponuje się naprawdę efektownie.
Na deser postawiliśmy na Tiramisu,słyszałem opinie,ze powinno być bardziej kawowe,ale jak dla mnie było idealne :)
Reasumując - mogę śmiało polecić ten lokal każdemu z naszych czytelników - "La Vita" to mała przyjemna knajpka,idealna do organizowania imprez okolicznościowych lub wypadu na kolację ze znajomymi. :)

@Gosiek:
La Vita: lokal o włoskim charakterze, położony w zasadzie w centrum miasta- koło basenu. Plusem jego są: smaczne jedzenie, duże porcje i stosunkowo krótki czas oczekiwania na posiłki, a także przystępne ceny dań. Można znaleźć potrawy zarówno dla wielbicieli mięsa jak i dla tych, którzy za nim nie przepadają. Lokal oferuje całkiem sporo potraw do wyboru- od sałatek i pizzy przez makarony po wołowinę i wieprzowinę. Wielbiciele włoskich melodii z pewnością znajdą tam coś dla siebie. Lokal ma jedynie 2 warianty deserów: lody i ciasto tiramisu- niemniej jednaj bardzo smaczne. Lokal do picia oferuje napoje ciepłe: czekolada, herbata, ale także piwo, wino i "lekkie" (butelkowane) drinki. Nie ma niestety zezwolenia na napoje wysokoprocentowe, co dla niektórych może stanowić problem, jednakże jego atmosfera jak i obsługa skutecznie to niwelują. W tygodniu lokal czynny jest do 22 za wyjątkiem soboty (do 24). Reasumując- polecam odwiedzić La Vitę, jeżeli chcesz smacznie i niedrogo zjeść coś dobrego, a także gdy chcesz spokojnie spotkać się z przyjaciółmi.

@Teija:
"La Vita" to lokal, który odwiedziliśmy w dzień Miśkowych urodzin. Miejsce całkiem przyjemne, chociaż co do wystroju można być się przyczepić. Ciut za pusto, ciut źle dobrane meble i dodatki. Serwują tam kuchnie włoską, czyli duży wybór makaronów i pizz. Część z nas skusiła się na makarony, ja osobiście wybrałam risotto z kurczakiem i grzybami. Było lekko za pieprzne i za dużo cebuli się w nim pojawiło, za to porcja słusznych rozmiarów. Do wyboru z napojów alkoholowych było wino lub piwo, z innych kawa,herbata,soki i napoje gazowane czyli standard.Trzeba jeszcze wspomnieć o muzyce... Miśka irytowała, ja też bym ją chętnie zmieniła na coś mniej drażniącego. Włoskie disco choć cicho puszcze nie należy do moich ulubionych stylów muzycznych. Wizyta w "La Vicie" choć miła, była krótka, ponieważ nie jest to lokal gdzie chce się długo przesiadywać.

środa, 13 października 2010

"Green Pub"

Strona WWW: Tylko wizytówka na "google maps"

@OwCy:
Może zacznę od tego,że lokal jest dwupoziomowy,posiada dwa wejścia,jak również wewnętrzną łączącą klatkę schodową.
W starej - dolnej części panuje nieco spelunkowaty klimat.Znajduje się tam ładnie urządzony bar z wystarczającym asortymentem alkoholi.Zza lady obsługuje nas  całkiem uprzejma Pani barmanka. Jest jedna duża dość wygodna osobna loża umieszczona we wnęce,kilka mniejszych - równie wygodnych kanapowych oraz kilka zwykłych stolików ze stojącymi przy nich stołówkowymi twardymi krzesłami. W osobnej wnęce znajduje się stół do bilarda,nieopodal tarcza do rzutek,a w przejściu czasamidziałająca szafa grająca.
Oczekując na znajomych można pooglądać sobie wideoklipy i posłuchać muzyki pasującej do tego miejsca jak pięść do nosa.Może to tylko moje zdanie,ale o wiele lepiej pasowałaby do tego miejsca muzyka rockowa,niż najnowsze hity 4fun.tv.
W ramach promocji każdy klient ma okazję dostać od właścicieli lokalu darmowy prezent w postaci RAKA! ...i nie mam tu na myśli miłego zwierzątka do ugotowania,czy zawieszki ze znakiem zodiaku.
Już przy niewielkiej ilości klientów powietrze jest tak gęste od dymu papierosowego,że nawet 2000W suszarka do włosów z dodatkową opcją liftingu twarzy nie spowodowałaby jego poruszenia.Na drugi dzień nasze ciuchy śmierdziały wręcz nieprzeciętnie,a cała ekipa czuła się jakby dostała młotem przez łeb...i to wcale nie z powodu nadmiaru alkoholu!
Ceny są nieco wyższe niż średnie ceny w Koszalinie. Godzina bilarda kosztuje 12 PLN,piwo to wydatek około 5-6 PLN,butelka 0,5l Sprite`a 8 PLN,a mała paczka chipsów 2 PLN.Co ciekawe - piątek,świątek czy niedziela...jak również sobota wieczór - każdego dnia rezerwacje są płatne tak samo,przy czym cena zależy od standardu rezerwowanego stolika.
Miejmy nadzieje tylko,że te ceny spowodowane są chęcią zainstalowania klimatyzacji,bo inaczej biada tym,którzy zamierzają bywać tam częściej.
Nowa - górna część,którą udało mi się odwiedzić tylko przez chwilę, posiada ładne ciemnoczerwone dywany,dwa stoły bilardowe,tarcze do rzutek i jest o wiele bardziej przestronna i przewiewna,bar równie dobrze zaopatrzony,sympatyczna obsługa.
O tyle o ile górna część jest wyjątkowo świeża...i oblegana,to niestety miałem nieprzyjemność spędzić cały wieczór w śmierdzącej stęchlizną dyskotekowej piwnicy.A wystarczyłoby tylko trochę odświeżyć pomieszczenie,żeby zarówno klimatu jak i wystroju nie powstydziłby się niejeden rasowy angielski pub.

poniedziałek, 4 października 2010

Pizzeria "Tre Pomodori"

Strona WWW: http://www.trepomodori.pl/

@OwCy:
Moje ulubiona pizzeria w Koszalinie. Raz za razem kiedy się tam wybieram rodzi się we mnie pytanie,które niemal niczym filozoficzny dylemat nie daje mi spokoju: "Czy istnieje coś takiego jak nadmiar sera na pizzy?" ...bo przecież z jednej strony niezdrowe to to,tuczące,człowiek się później ruszać nie może,ALE TEN SMAK! Argumenty można wytaczać w nieskończoność,zwłaszcza,jeżeli w grę wchodzi sos czosnkowy... :P
Ceny w "pomidorach" są wyjątkowo konkurencyjne i konia z rzędem temu kto samemu zje tam pizzę 40cm i nadal zachowa ją w sobie - 24cm dla jednej osoby to całkowite maksimum.Jeżeli nie wybieramy się tam na randkę,to zarówno pizze jak i sałatki polecam konsumować ze wspomnianym już wcześniej sosem czosnkowym - wyrazistym,ale na tyle delikatnym,żeby nie musieć szorować jamy ustnej przez kolejny tydzień.
Lokal to idealne miejsce na szybką kolację np. przed wypadem na dalszą imprezę.Pomimo,że miejsca są całkiem wygodne,a klimat pozytywny,to nie nakłania nas jednak do pozostania tam ze znajomymi na długie godziny śmiechu i dyskusji przy piwku. Lokal jest dość mały i jasny,a wyglądem przypomina trochę skrzyżowanie stołówki z amerykańskim barem mlecznym z lat 60-tych.Swoją drogą wystylizowanie go na ten drugi byłoby całkiem niegłupim pomysłem.

@Misiek:
Kolejnym miejscem uciech naszych zmysłów i boleści wątroby dla niektórych jest „Tri Pomidore”.To jedno z tych miejsc gdzie NAPRAWDĘ warto wpaść na „szame” czy to samemu,czy ze znajomymi.Jedzenie mają bardzo dobre i ogólnie jest fajny poziom tego co tworzą w kuchni.Robiąc pizze starają się o podniesienie cholesterolu dodając sporą ilość sera,co mi osobiście nie przeszkadza,w końcu jem najmniej z naszej czwórki .
Ceny – znośne jak na ten typ jedzenia (pizza od 5 PLN a reszta od „dychy”).Co do wystroju to ja bym dodał coś więcej w stylu prawdziwego włoskiego klimatu ale i tak nie jest źle.
Reasumując – Jeżeli chcecie zjeść dobrą pizzę to spokojnie można tam wpaść niezależnie czy jesteś studentem czy nie.
Ocena (od 1 do 10): 7,a nawet 8 za ich sos czosnkowy...

@Teija:
Jak chcesz zjeść dobrą pizzę w Koszalinie to tylko w Tre Pomodori, wszystkie inne wypróbowane przeze mnie pizzerie zostają daleko w tyle. Jako najmniejsza z naszej ekipy, zadowalam się najmniejszą pizzą , po której i tak czuję się pełna. Sałatka z kurczakiem też rewelacyjna sprawa, koniecznie z sosem czosnkowym. Pizze "naładowane" są składnikami i serem, takie małe bomby kaloryczne,ale za to jakie smaczne. Ceny zarówno dań jak i napoi jak najbardziej przystępne. Obsługa miła, sprawna i sympatyczna. Jedzenie z kuchni zjawia się na stole przeciętnie w czasie ok.10 minut od zamówienia. Lokal jak najbardziej się nadaje na szybki obiad, czy jak to teraz się zwykło mówić lunch lub kolację. Wystrój przyjemny dla oka. Brakuje odrobiny ciszy i intymności, dlatego miejsce nie nadaje się na randki i "posiedzenia przy piwie". Można wpaść większą grupą ludzi, miejsca przy stole na pewno nie zabraknie. Podsumowując : plus za jedzenie, plus za obsługę, plus za ceny, mały minus za wystrój i nastrój.

poniedziałek, 27 września 2010

"Piwnica pod Gryfami"

Strona www: http://piwnicapodgryfami.pl/

@OwCy:
Lokal jest dość klimatyczny,mieści się w piwnicy,co latem jest prawdziwym błogosławieństwem.Zabawne jest to,ze siedziska  przy stolikach można podzielić na dwie kategorie:"twarde,ze dupa boli" i "wpadam w fotel,przez co nie mogę dosięgnąć do stolika".
Wyjątkiem jest 7-osobowa loża składająca się z dwóch wyjątkowo wygodnych kanap i stolika,gdzie jesteśmy oddzieleni od reszty gawiedzi i dymu papierosowego,który wytwarzany jest namiętnie w pozostałej części lokalu.
Obsługa jest miła,sprawna i sympatyczna,bar dobrze wyposażony.
Ceny piwa zaczynają sie od 5-6,- ,drinków od około 8,-,natomiast zjeść można już od około 10,- ,nie licząc frytek,które za 5,- można zamówić sobie do piwa.
Na jedzenie czekamy dość długo,ale to można zrozumieć,w końcu to pub,nie restauracja i muszą mieć czas,żeby wszystko przygotować,dlatego warto zamówić sobie jedzenie trochę wcześniej,wtedy kiedy po kolejnym piwku załączy się "pacman" można już delektować się jedzonkiem... pomimo tego,że z tym delektowaniem bywa dość różnie. Przede wszystkim lokal ma dość dziwne pojęcie "stałego klienta" - im częściej tam jestem,tym mniejsze porcje dostaję.Niegdyś zamawiając porcję naleśników przynoszono mi dwa wypchane brokułami z pysznym sosem serowym,później zrobił się z tego jeden wypchany po brzegi,a ostatnia moja kolacja w tym miejscu wyglądała jak porcja dla 5-latka...a żeby było jeszcze zabawniej moim towarzyszom dostarczono do tego samego stolika porcje dokładnie dwukrotnie większe,pomimo tego,że podobno były kiepsko przyprawione.Najwidoczniej obsługa zauważyła,ze ostatnio mi się przytyło i starają się zadbać,żebym wrócił do poprzedniej wagi...
Lokal opuściliśmy nieco zniesmaczeni,co nie zmienia faktu,że zapewne jeszcze kiedyś tam wrócimy,bo to jedno z najbardziej klimatycznych miejsc w Koszalinie :)

p.s.Brakuje mi tam muzyki na żywo,w końcu "Pod Gryfami" z tego co widzę na stronie internetowej oznacza gryfy gitarowe,a nie mitologiczne.

@Teija:
Gryfy od dłuższego czasu były naszym ulubionym pubem. Niestety ostatnio ciut się zawiodłam. Obsługa była jak zwykle miła i sympatyczna, oprócz jednego z barmanów,który czasem ma żart nie na miejscu. Jak zwykle wypiliśmy kilka piw i drinków i przyszła pora na jedzenie - sałatka z kurczakiem i naleśniki. To co dostaliśmy pozostawiało wiele do życzenia. Z porcji dużych i smacznych zrobiły się małe i nieprzyprawione. Ewakuacja po konsumpcji i zapłaceniu rachunku nastąpiła natychmiastowo w lekko zepsutych humorach.


@Gosiek:
Sknociło się żarcie,z dużych smacznych porcji zrobiły się małe i straciły swój smak jaki miały jeszcze niedawno.Ostatnia sałatka z kurczakiem składała się z pokrojonych w kostkę ogórka i pomidora i śladowych ilości kurczaka. Lokal ogólnie rzecz biorąc klimatyczny,jego atutem są kominki.Obsługa w porządku.


@Misiek: 
Lokal klimatyczny, zdecydowanie dla osób które potrzebują czegoś więcej niż wypicie piwa. Naprawdę świetny wystrój pomieszany kilkoma stylami w dobrym guście. Muzyka nie wszystkim może odpowiadać pod względem repertuaru ale jeżeli jest się w dobrym towarzystwie to nie zwraca się na nią większej uwagi. Obsługa jeśli chodzi o barmanów dość sprawnie działająca i odpowiadająca na każde potrzeby klienta, tylko coś kucharz ostatnio nawala robiąc mniejsze porcje jedzenia i nie przyprawiając ich, ale miejmy nadzieje że się to poprawi. Jeżeli chodzi o alkohole to nawet jakiś wybór jest choć czasem przydało by się coś więcej,ale i tak nie jest źle. Ogólnie lokal oceniam w skali od 1 do 10 na takie solidne 6-7 a jak się kucharz poprawi to może i nawet 10…

niedziela, 26 września 2010

Geneza

Pewnego niedzielnego poranka,kiedy to po kolejnej sobotniej imprezie nawet słońce świeciło zbyt głośno,narodziła się koncepcja bloga przedstawiającego nasze subiektywne oceny koszalińskich pubów,restauracji,klubów,kawiarni i innych miejsc,które będą lub nie będą warte odwiedzenia po raz kolejny.
Zamierzamy sukcesywnie dzielić się naszymi wrażeniami z każdego naszego wypadu,chętnie poznamy również Twoją opinię na temat jakości lokali w Koszalinie. Pozdrawiamy i zapraszamy do komentowania...